Ale co mnie nie zabije to mnie wzmocni.
Pierwszy koszyczek na próbę, więc z rurek zarówno białych jak i zapisanych drukiem, i bez malowania.
Wszystko co robię po raz pierwszy zostawiam dla siebie. Po pierwsze dlatego, że z reguły za pierwszym razem mi nie wychodzi to zbyt rewelacyjnie, a po drugie ze względu na sentyment ;>
Koszyczek o prostokątnym dnie, został zrobiony z myślą o trzymaniu pigmentów, które będą mi służyły właśnie do malowania papierowej wikliny:)
Z góry idealnie widać, że rurki były zbyt giętkie bo koszyk się trochę "rozłazi", ale pomimo nieeleganckiego kształtu to jest naprawdę wystarczająco stabilny:)
A teraz zmykam na tort bo siostra dziś kończy ćwierć wieku! Oczywiście z tej okazji zrobiłam dla niej kartkę, ale o tym w następnym poście:)
Koszyczek bardzo ładny. to serio Twój pierwszy raz z wikliną:) Jestem pełna podziwu:)
OdpowiedzUsuńDziękuję! Tak pierwszy, czyli chyba najgorsze za mną, teraz już musi być coraz lepiej :)
Usuńrobiłam kiedyś ozdoby do szkoły właśnie w taki sposób jak zrobiony został koszyczek :)))
OdpowiedzUsuńPierwsze koty za płoty:)
OdpowiedzUsuńPlecionkowe gazeciane koszyczki zawsze mnie intrygowały-super sprawa -a ja gratuluję Ci wygrania tak wypaśnego candy!
OdpowiedzUsuńDziękuję ślicznie, byłam wielce zaskoczona, no i oczywiście szczęśliwa:)
Usuńkoszyczek jest cudowny, nie uwierzyłabym że to pierwsza praca, czekam na kolejne arcydzieła:)
OdpowiedzUsuńi miłej imprezki oraz smacznego tortu życzę
a dla Jubilatki wszystkiego naj,naj,naj...
Dziękuję ślicznie, również w imieniu solenizantki :)
Usuń